Z czasów różowego amfiteatru...
Porównując wygląd okazałego, opolskiego amfiteatru, z tytułem tego artykułu, można śmiało stwierdzić, że kolor różowy mógłby być jedynie wymysłem wyobraźni autora. Przez ponad czterdzieści lat nie tylko kolor ścian amfiteatru uległ zmianie. Zmieniła się znaczna część naszego miasta. Wybudowano miejsca, które możemy dzisiaj podziwiać i co najciekawsze… nadal wszystko się zmienia. Stary wygląd miasta znamy przede wszystkim z opowieści naszych rodziców i dziadków, a jego historię możemy odczytać jedynie ze starych pocztówek odkopanych w babcinej szafie. Jak więc miało wyglądać współczesne Opole w wyobraźniach mieszkańców z lat siedemdziesiątych?
Z głównych założeń, Planu Zagospodarowania Przestrzennego Śródmieścia Opola Wojewódzkiej Pracowni Urbanistycznej, Opole miało być… wysokie. Budynki, które mijamy każdego dnia, miały być ogromnymi wieżowcami, aż do błękitnego nieba. Z pewnością, gdyby doszło do realizacji tych planów, spacerując po dzisiejszej ulicy Reymonta, musielibyśmy wysoko zadzierać głowy do góry. Naszym oczom ukazałyby się szczyty drapaczy chmur. Nie wiadomo, co było wtedy inspiracją architektów, lecz czy możemy sobie wyobrazić nasze miasto w wersji rodem z nowojorskiego Manhatannu?
Parę metrów dalej, parking przed „uroczym” niebieskim biurowcem na ulicy Ozimskiej (notabene: jednym z niewielu zrealizowanych projektów omawianego planu), miał być zabudowanymi pawilonami handlowymi, a sama ulica, poszerzona do czteropasmowej alei, miała prowadzić daleko w stronę Zaodrza, tworząc opolską trasę W-Z. Oczywiście ten pomysł nie doszedł do skutku i nadal trzeba się nieźle natrudzić, by zaparkować auto przed biurowcem Społem. Nie zapominając o bilecie parkingowym! Za zakrętem, na placu Kopernika lub raczej pod nim, miał powstać tunel umożliwiający ruch samochodów, które w wyobraźniach ludzi miały zmienić się nie do poznania. Nad tunelem, oprócz biurowca i centrum handlowego, miał znajdować się zielony skwer dla mieszkańców - brzmi znajomo prawda? Nieco dalej, wokół Starego Miasta, miała powstać „obwodnica”, czyli szeroka droga umożliwiająca szybsze przemieszczanie się do poszczególnych dzielnic, rozpoczynająca swój bieg na skrzyżowaniu dzisiejszych ulic Książąt Opolskich i Kominka. Samo Opole (według planów z lat 70.) jeszcze przed 2000 rokiem, miało mieć ponad 200 tys. mieszkańców!
W planach znalazło się też coś dla fanów piłki nożnej. Przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych to dobra passa dla Odry Opole, która cieszyła się z trzeciego miejsca w I Lidze Ogólnopolskiej. Trenerem został Antoni Piechniczek, dzięki któremu Odra zdobyła Puchar Ligii i awans do rozgrywek UEFA. Potem jednak nastały gorsze czasy (które trwają i trwają…), gdzie Odra spadała powoli do coraz niższej ligi. Do dziś stadion pamięta wrzawę kibiców oraz ich przyśpiewki takie jak: „ Jeden Guta rajdzik mały i dwa punkty się rozwiały”, „Odra, klubie nasz, pokaż światu, jak ty w piłkę grasz”, „Hej Odra! Heja hej, heja Odra hej wygra mecz! My ten cały styl angielski bardzo dobrze znamy, dał nam przykład Leeds United, jak zwyciężać mamy, hej hej Odra ukochana ma drużyno, czy wygrywasz czy przegrywasz”.
Pomysłów, jak zawsze było dużo, każdy miał swoją wizję dotyczącą wyglądu Opola, by to miasto unowocześnić i zmodernizować nie do poznania. Powstawały makiety miasta idealnego w wyobraźniach mieszkańców. Najczęściej jednak na przeszkodzie stawały ograniczenia finansowe. Co by się stało, gdyby wszystkie pomysły ówczesnych architektów zostały zrealizowane? Spójrzmy jeszcze raz na makiety przedstawiające zmodernizowane miasto. Bez przeszkód możemy odnaleźć na nich dzisiejsze budynki. Znając plany z przeszłości i efekty zmian nasuwa się pytanie: Opole z lat siedemdziesiątych czy Opole w wersji współczesnej?
TEKST: Justyna Kraus