Dyskusja o większym Opolu
Nikt nie neguje, że w ostatnim czasie w końcu coś ruszyło w kwestii inwestycji. Powstają nowe zakłady, rozwijają się centra biznesu, co można zauważyć nie tylko w strefie ekonomicznej, ale np. wokół tak chętnie odwiedzanej przez mieszkańców regionu Karolinki. Chociaż już na początku popełniono spory błąd, który zaważył na atmosferze, w jakiej toczy się dyskusja, to nie można odmówić władzą Opola chęci i starań, by zatrzeć złe pierwsze wrażenie. Niestety działania te ograniczono do rozmów z mieszkańcami miasta, a nie regionu. I konsultacje społeczne niewiele tu zmienią. Kto jest za będzie za, kto jest przeciw nadal będzie przeciwny. Doskonale pokazuje to spór w Aglomeracji opolskiej. Opole chce jednocześnie brać w ramach stowarzyszenia spore pieniądze na inwestycje w mieście, przy czym nie specjalnie liczy się ze zdaniem innych członków. Gdzie tu logika? Przez butną postawę prezydenta pomijane są tak kuriozalne wypowiedzi władz ościennych miejscowości, jak wliczanie w tereny inwestycyjne (których podobno w Opolu nie brakuje) Wyspy Bolko.
Plan Oppeln z 1907 roku. |
Jasne jest, że tylko Opole posiada fundusze na uzbrojenie działek inwestycyjnych czy włączenie ich w Wałbrzyską Strefę Ekonomiczną. Nie zrobią tego ani Dąbrowa, ani Turawa. Być może powinno zagwarantować się nowym dzielnicą już teraz odpowiednie wydatki w budżecie po zmianach granic? Bo, że Opole urośnie, raczej nie ma wątpliwości. Mamy tu sprzeciw władz związanych głównie z Mniejszością Niemiecką i wniosek popierany przez Arkadiusza Wiśniewskiego. Przypomnijmy, że ten w stolicy ma nie tylko Janusza Kowalskiego, ale także związanego z Opolem wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego. Decyzję o ewentualnym rozszerzeniu granic podejmuje premier rządu. W obecnej sytuacji decyzja jest dosyć przewidywalna.
Niestety w tej sytuacji władze "rozbieranych" gmin powinny skupić się na tym, jak ograniczyć straty i dogadać się z miastem w kwestii rekompensat. Pamiętajmy jeszcze o jednym. W nowym, większym Opolu chodzi nie tylko o pieniądze z podatków. Chodzi o grunty inwestycyjne. Na nowych miejscach pracy w Opolu skorzysta nie tylko Opole, ale także sąsiednie gminny, których znaczna liczba mieszkańców już i tak zawodowo związana jest ze stolicą województwa.