Historia Villi Academica
Każdy budynek skrywa swoją tajemnicę. Skrzętnie ukrywaną prawdę, o którą właściciele czy mieszkańcy dbają, by nigdy nie ujrzała światła dziennego. Taką też nigdy niewypowiedzianą historię ukrywają mury secesyjnej willi przy ul.Powstańców Śląskich. A może to tylko, nie mająca nic wspólnego z prawdą, legenda? Cóż... Poznajmy więc historię, która mogła nigdy się nie wydarzyć...
Dzisiejsza Willa Academica to dawna posiadłość Wilhelma Schreibera – właściciel kilku składów alkoholi. Świetnie prosperująca firma zapewniała stały i wysoki dochód, tworząc swojego właściciela jednym z najbogatszych i najbardziej wpływowych opolan. Składy win „Bracia Pruefer” posiadały, aż cztery oddziały na terenie całego miasta. Specjalnością były starannie wyselekcjonowane trunki sprowadzone z Bordeaux oraz markowe tokaje. Dla mniej zamożnej klienteli przygotowano wybór win znad Renu i Mozeli. Firma funkcjonowała tak dobrze, że nie zaszkodziła jej nawet I wojna światowa. Co ciekawe mimo całkiem wysokiego uposażenia Wilhelm Schreiber nie odznaczał się specjalnie aktywną działalnością w opolskiej społeczności.
W 1910 roku nadszedł czas, w którym właściciel potężnego biznesu postanowił wybudować reprezentacyjną willę. Wybór padł na najbardziej luksusową dzielnicę Opola, która wówczas przeżywała prawdziwy rozkwit. Wyspa Pasieka oferowało wiele wolnych działek pod zabudowę i klimatyczną atmosferę miasta-ogrodu. Autor willi przy ówczesnej Ludwigstrasse 14 pozostaje dziś nieznany. Możemy się jedynie domyślać, że za projektem stał jeden z cenionych mistrzów budowlanych.
Przez lata budynek był dumą opolan i jednym z najpiękniejszych, jaki wybudowano na Pasiece. Secesyjne kształty, zadbany ogród i piękne wnętrza. Kres temu wszystkiemu położyła II wojna światowa. Kiedy front zbliżał się do miasta, ówczesny właściciel nieruchomości Herbert Raabe wyjechał z Opola, pozostawiając dom bez opieki. Co ciekawe pomimo tego w budynku bardzo często świeciło się światło. Wspominają o tym zarówno mieszkańcy, którzy zostali, jak i niemieccy żołnierzy, który pozostali w Festung Oppeln. Za każdym razem, gdy ktoś zbliżał się do budynku, światło gasło, tak jakby ktoś próbował ukryć swoją obecność. Budynek był kilkukrotnie odwiedzany przez żołnierzy, by sprawdzić, kto ukrywa się w zupełnie opuszczonej dzielnicy. Nigdy nie spotkano tam nikogo, co więcej wnętrze willi było w stanie, w jakim pozostawił je ostatni właściciel.
Mieszkańcy Opola, którzy zostali tam zakwaterowaniu już po II wojnie światowej, wspominają, że na parterze willi można było zaobserwować dziwne zdarzenia oraz nietypowe zachowanie zwierząt. Co jakiś czas zdarzało się, że szczelnie zamknięte okna otwierały się bez powodu, a nocą słychać było kroki, kogoś spacerującego po schodach i salonie. Z czasem wszystko zaczęło się uspokajać.
Dziś możemy tylko przypuszczać co było źródłem tych niepokojów i ile było w nich zmyślonych histerii. We wspomnieniach jednego z sąsiadów można odnaleźć historię o bliskiej przyjaciółce ostatniego właściciela willi, która miała wynajmować pokój w budynku. Kobieta zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Jedni mówią, że udało jej się uciec z Oppeln przed frontem i skryć w głębi Niemiec, inni wspominają, że nie przetrwała wycieńczającej ucieczki. Jeszcze inni wspominają, że ostatni raz widziano ją na długo przed wyjazdem z miasta Herberta Raabego...
TEKST: Grzegorz Bogdoł, Justyna Kraus
Dzisiejsza Willa Academica to dawna posiadłość Wilhelma Schreibera – właściciel kilku składów alkoholi. Świetnie prosperująca firma zapewniała stały i wysoki dochód, tworząc swojego właściciela jednym z najbogatszych i najbardziej wpływowych opolan. Składy win „Bracia Pruefer” posiadały, aż cztery oddziały na terenie całego miasta. Specjalnością były starannie wyselekcjonowane trunki sprowadzone z Bordeaux oraz markowe tokaje. Dla mniej zamożnej klienteli przygotowano wybór win znad Renu i Mozeli. Firma funkcjonowała tak dobrze, że nie zaszkodziła jej nawet I wojna światowa. Co ciekawe mimo całkiem wysokiego uposażenia Wilhelm Schreiber nie odznaczał się specjalnie aktywną działalnością w opolskiej społeczności.
W 1910 roku nadszedł czas, w którym właściciel potężnego biznesu postanowił wybudować reprezentacyjną willę. Wybór padł na najbardziej luksusową dzielnicę Opola, która wówczas przeżywała prawdziwy rozkwit. Wyspa Pasieka oferowało wiele wolnych działek pod zabudowę i klimatyczną atmosferę miasta-ogrodu. Autor willi przy ówczesnej Ludwigstrasse 14 pozostaje dziś nieznany. Możemy się jedynie domyślać, że za projektem stał jeden z cenionych mistrzów budowlanych.
Przez lata budynek był dumą opolan i jednym z najpiękniejszych, jaki wybudowano na Pasiece. Secesyjne kształty, zadbany ogród i piękne wnętrza. Kres temu wszystkiemu położyła II wojna światowa. Kiedy front zbliżał się do miasta, ówczesny właściciel nieruchomości Herbert Raabe wyjechał z Opola, pozostawiając dom bez opieki. Co ciekawe pomimo tego w budynku bardzo często świeciło się światło. Wspominają o tym zarówno mieszkańcy, którzy zostali, jak i niemieccy żołnierzy, który pozostali w Festung Oppeln. Za każdym razem, gdy ktoś zbliżał się do budynku, światło gasło, tak jakby ktoś próbował ukryć swoją obecność. Budynek był kilkukrotnie odwiedzany przez żołnierzy, by sprawdzić, kto ukrywa się w zupełnie opuszczonej dzielnicy. Nigdy nie spotkano tam nikogo, co więcej wnętrze willi było w stanie, w jakim pozostawił je ostatni właściciel.
Mieszkańcy Opola, którzy zostali tam zakwaterowaniu już po II wojnie światowej, wspominają, że na parterze willi można było zaobserwować dziwne zdarzenia oraz nietypowe zachowanie zwierząt. Co jakiś czas zdarzało się, że szczelnie zamknięte okna otwierały się bez powodu, a nocą słychać było kroki, kogoś spacerującego po schodach i salonie. Z czasem wszystko zaczęło się uspokajać.
Dziś możemy tylko przypuszczać co było źródłem tych niepokojów i ile było w nich zmyślonych histerii. We wspomnieniach jednego z sąsiadów można odnaleźć historię o bliskiej przyjaciółce ostatniego właściciela willi, która miała wynajmować pokój w budynku. Kobieta zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Jedni mówią, że udało jej się uciec z Oppeln przed frontem i skryć w głębi Niemiec, inni wspominają, że nie przetrwała wycieńczającej ucieczki. Jeszcze inni wspominają, że ostatni raz widziano ją na długo przed wyjazdem z miasta Herberta Raabego...
TEKST: Grzegorz Bogdoł, Justyna Kraus