7 faktów z historii Opola, których nie dowiesz się w szkole
Historia w szkole jest nudna. To fakt. Przedstawiana za pomocą dat, postaci i nieistotnych faktów tworzy wrażenie nieprzystępnej. Wymuszone "kucie" bezsensowych dat, o których i tak chwilę po egzaminie zapominamy to często jedyna pamiątka po godzinach spędzonych w ławce. A przecież historia to fascynujące wydarzenia, ciągi przyczynowo-skutkowe i możliwość spojrzenia na świat w inny sposób. Dziś przygotowaliśmy dla was 7 ciekawostek z historii Opola, których nie dowiecie się w szkole, bo tam historia lokalna praktycznie nie istnieje.
1. Opole było otoczone licznymi jeziorami.
Dzisiaj to stwierdzenie może wydawać się zaskakujące. Bo chociaż w mieście nie brakuje zbiorników wodnych to są to pozostałości różnych wyrobisk. Gdybyśmy cofnęli się do czasów średniowiecznych, zastalibyśmy zgoła inny obraz. Jednym z największych jezior ówczesnego Opola było "Popowe ozero" zlokalizowane w miejscu dzisiejszego skrzyżowania ul.Niemodlińskiej i Hallera. Jeżeli przypomnicie sobie niewielkie wzniesienie w stronę Osiedla Dambonia, to właśnie myślicie o jednym z brzegów dawnego jeziora. To jednak nie koniec zbiorników w okolicy. Nieco w stronę Szczepanowic znajdowało się kolejne jezioro, które należało do zamkowych włości i zapewne służyło do połowu ryb. "Wielki staw miejski" to z kolei zbiornik pomiędzy Opolem, a Kępą. Poza tym w całym mieście znajdowało się jeszcze kilka sztucznych stawów, które służyły do hodowli ryb dla zamku czy duchowieństwa.
Dzisiaj to stwierdzenie może wydawać się zaskakujące. Bo chociaż w mieście nie brakuje zbiorników wodnych to są to pozostałości różnych wyrobisk. Gdybyśmy cofnęli się do czasów średniowiecznych, zastalibyśmy zgoła inny obraz. Jednym z największych jezior ówczesnego Opola było "Popowe ozero" zlokalizowane w miejscu dzisiejszego skrzyżowania ul.Niemodlińskiej i Hallera. Jeżeli przypomnicie sobie niewielkie wzniesienie w stronę Osiedla Dambonia, to właśnie myślicie o jednym z brzegów dawnego jeziora. To jednak nie koniec zbiorników w okolicy. Nieco w stronę Szczepanowic znajdowało się kolejne jezioro, które należało do zamkowych włości i zapewne służyło do połowu ryb. "Wielki staw miejski" to z kolei zbiornik pomiędzy Opolem, a Kępą. Poza tym w całym mieście znajdowało się jeszcze kilka sztucznych stawów, które służyły do hodowli ryb dla zamku czy duchowieństwa.
2. Pozwolenie na budowę piętrowych domów.
Może zabrzmieć to zabawnie, ale w czasach gdy Opole było miastem cesarskim (od połowa XVI wieku) wymagano zgody na tak prozaiczne kwestie, jak budowa piętrowego domu. Było to związane z prestiżem miasta. Opole dostąpiło tego zaszczytu stosunkowo późno, bo dopiero w 1603 roku. Wtedy to cesarz Rudolf II nadał miastu prawo budowy piętrowych domów.
Może zabrzmieć to zabawnie, ale w czasach gdy Opole było miastem cesarskim (od połowa XVI wieku) wymagano zgody na tak prozaiczne kwestie, jak budowa piętrowego domu. Było to związane z prestiżem miasta. Opole dostąpiło tego zaszczytu stosunkowo późno, bo dopiero w 1603 roku. Wtedy to cesarz Rudolf II nadał miastu prawo budowy piętrowych domów.
3. Bitwa o piwo...
Kłótnie na szczytach władzy to nic nowego. W Opolu jednak przybrały całkiem zabawny, z perspektywy czasu, obrót. W połowie XVII wieku istniała otwarta wojna pomiędzy miastem a zamkiem. Administracja zamkowa próbowała bezprawnie ograniczać miejski monopol na sprzedaż piwa w podopolskich wsiach (Budkowicach, Ochodzach i Domecku). Sytuacja została tak zaogniona, że w 1650 roku doszło do bijatyki pomiędzy burmistrzem, dwoma miejskimi radnymi i urzędnikami zamku. Sprawa trafiła na wokandę a skorzy do bitki urzędnicy z miasta zostali skazani na cztery tygodnie aresztu. Co ciekawe miasto wcale nie zamierzało poddać się wyrokowi. Ostatecznie po ponad dwudziestu latach sądowej batalii główni zainteresowani zostali uniewinnieni.
Kłótnie na szczytach władzy to nic nowego. W Opolu jednak przybrały całkiem zabawny, z perspektywy czasu, obrót. W połowie XVII wieku istniała otwarta wojna pomiędzy miastem a zamkiem. Administracja zamkowa próbowała bezprawnie ograniczać miejski monopol na sprzedaż piwa w podopolskich wsiach (Budkowicach, Ochodzach i Domecku). Sytuacja została tak zaogniona, że w 1650 roku doszło do bijatyki pomiędzy burmistrzem, dwoma miejskimi radnymi i urzędnikami zamku. Sprawa trafiła na wokandę a skorzy do bitki urzędnicy z miasta zostali skazani na cztery tygodnie aresztu. Co ciekawe miasto wcale nie zamierzało poddać się wyrokowi. Ostatecznie po ponad dwudziestu latach sądowej batalii główni zainteresowani zostali uniewinnieni.
4. Pastwiska w centrum miasta.
Czasem można spotkać się z opinią, że Opole to taka duża wioska. Może i coś w tym jest, szczególnie jeżeli popatrzymy gdzie jeszcze 400 lat temu znajdowały się ogromne pastwiska. W Opolu tzw. "skotnie" (pastwiska) były zlokalizowane tuż przy bydlęcych zagrodach. Dzięki temu ułatwiano sobie wypas zwierząt. Największe pastwiska rozciągały się za Bramą Bytomską, od ul.Kołłątaja, aż do dzisiejszej ulicy Duboisa. Drugie, równie duże pastwiska znajdowały się na opolskim Zaodrzu.
Czasem można spotkać się z opinią, że Opole to taka duża wioska. Może i coś w tym jest, szczególnie jeżeli popatrzymy gdzie jeszcze 400 lat temu znajdowały się ogromne pastwiska. W Opolu tzw. "skotnie" (pastwiska) były zlokalizowane tuż przy bydlęcych zagrodach. Dzięki temu ułatwiano sobie wypas zwierząt. Największe pastwiska rozciągały się za Bramą Bytomską, od ul.Kołłątaja, aż do dzisiejszej ulicy Duboisa. Drugie, równie duże pastwiska znajdowały się na opolskim Zaodrzu.
5. Niewodniki na Pasiece.
Jak już wspominaliśmy administracja zamkowa, posiadała rozległe własności, nie tylko w najbliższej okolicy. Jednym z ciekawszych miejsc jest folwark Niewodniki. Znajdował się on w południowej części Wyspy Pasieki i posiadał spore gruntu rolne na Przedmieściu bytomskim. Dokładnie były to tereny przy dzisiejszej ulicy Kościuszki, które swego czasu uprawiane były przez franciszkanów.
Jak już wspominaliśmy administracja zamkowa, posiadała rozległe własności, nie tylko w najbliższej okolicy. Jednym z ciekawszych miejsc jest folwark Niewodniki. Znajdował się on w południowej części Wyspy Pasieki i posiadał spore gruntu rolne na Przedmieściu bytomskim. Dokładnie były to tereny przy dzisiejszej ulicy Kościuszki, które swego czasu uprawiane były przez franciszkanów.
6. Opolski barbakan.
Tak, tak! Chociaż niewiele się o tym mówi to Opole, podobnie jak np. Kraków, posiadało barbakan. Okrągły, murowany bastion z otworami strzelniczymi znajdował się przy Bramie Krakowskiej (Bytomskiej) na dzisiejszym Placu Wolności. Z zachowanych do dziś opisów, a przede wszystkim badań archeologicznych wyłania się obraz budynku, który układem przypomina krakowski „rondel” przy Bramie Floriańskiej. Był on jednak od niego starszy. Opolski barbakan wybudowano w drugiej połowie XIV wieku, podczas gdy na ziemiach polskich takie obiekty zaczęły powstawać prawie 100 lat później! Więcej o opolskim barbakanie przeczytacie tutaj.
Tak, tak! Chociaż niewiele się o tym mówi to Opole, podobnie jak np. Kraków, posiadało barbakan. Okrągły, murowany bastion z otworami strzelniczymi znajdował się przy Bramie Krakowskiej (Bytomskiej) na dzisiejszym Placu Wolności. Z zachowanych do dziś opisów, a przede wszystkim badań archeologicznych wyłania się obraz budynku, który układem przypomina krakowski „rondel” przy Bramie Floriańskiej. Był on jednak od niego starszy. Opolski barbakan wybudowano w drugiej połowie XIV wieku, podczas gdy na ziemiach polskich takie obiekty zaczęły powstawać prawie 100 lat później! Więcej o opolskim barbakanie przeczytacie tutaj.
7. Opole zarabiało na Wrocław.
Opole znajdowało się na skrzyżowaniu szlaków. By móc się po nich poruszać należało uiścić opłatę. Można by to dziś porównać do działającego w naszym kraju systemu viaTool lub bramek na autostradach. Na komorach książęcych opłaty pobierane były od każdego. Ich wysokość była zróżnicowana. Inną kwotę pobierano od pieszego, inną od przejeżdżających konno, a jeszcze inną od kupców z wozami. A do kogo należały owe punkty poboru opłat? Pierwotnie prawo do nich mieli tylko książęta. Dopiero z czasem były one przekazywane różnym instytucjom, osobom prywatnym, miastom lub parafiom. Najbardziej dochodowe i pożądane komory znajdowały się w miejscach, których nie można było ominąć, jak np. mosty. W Opolu komora znajdowała się przy najstarszej przeprawie w miejscu dzisiejszego Mostu Piastowskiego. Przez wiele lat pieniądze pobierane na skrzyżowaniu w Opolu wspierały Wrocław. Tak było m.in. w 1310 roku. Właśnie dlatego wielkim protestem rady miasta Wrocławia zakończyła się decyzja o nadaniu Opolu prawa posiadania promu na Odrze. W ten sposób podróżni mogli omijać komorę i znacznie uszczuplić dochód rady. Co ciekawe na traktach prowadzących z Opola do Wrocławia (poza Opolem) znajdowały się jeszcze tylko dwie komory – w Skorogoszczy i Lewinie Brzeskim. W obu przypadkach pobierane pieniądze trafiały do stolicy Dolnego Śląska...
Opole znajdowało się na skrzyżowaniu szlaków. By móc się po nich poruszać należało uiścić opłatę. Można by to dziś porównać do działającego w naszym kraju systemu viaTool lub bramek na autostradach. Na komorach książęcych opłaty pobierane były od każdego. Ich wysokość była zróżnicowana. Inną kwotę pobierano od pieszego, inną od przejeżdżających konno, a jeszcze inną od kupców z wozami. A do kogo należały owe punkty poboru opłat? Pierwotnie prawo do nich mieli tylko książęta. Dopiero z czasem były one przekazywane różnym instytucjom, osobom prywatnym, miastom lub parafiom. Najbardziej dochodowe i pożądane komory znajdowały się w miejscach, których nie można było ominąć, jak np. mosty. W Opolu komora znajdowała się przy najstarszej przeprawie w miejscu dzisiejszego Mostu Piastowskiego. Przez wiele lat pieniądze pobierane na skrzyżowaniu w Opolu wspierały Wrocław. Tak było m.in. w 1310 roku. Właśnie dlatego wielkim protestem rady miasta Wrocławia zakończyła się decyzja o nadaniu Opolu prawa posiadania promu na Odrze. W ten sposób podróżni mogli omijać komorę i znacznie uszczuplić dochód rady. Co ciekawe na traktach prowadzących z Opola do Wrocławia (poza Opolem) znajdowały się jeszcze tylko dwie komory – w Skorogoszczy i Lewinie Brzeskim. W obu przypadkach pobierane pieniądze trafiały do stolicy Dolnego Śląska...
Tekst: Grzegorz Bogdoł