Kobiety w Oppeln - jak się żyło w mieście?
Wiek XVIII dla kobiet w Europie przynosi dużo zmian, niestety na początku, są to zmiany głównie na gorsze. Po rewolucji francuskiej, w kodeksie napoleońskim, odebranych zostaje im część z praw, w tym to, uważane za jedno z najważniejszych wówczas – prawo do samodzielnego zarządzania majątkiem. Kobieta znów musi być zależna od mężczyzny, męża, brata czy ojca. Zakazane zostają rozwody, a żony zostają zmuszone do całkowitej podległości mężowi, co doprowadza je do uprzedmiotowienia. Kobiety nie mogą pracować, choć wyjątkiem są tu chłopki. Połowa wieku XVIII przynosi zmiany w postrzeganiu pań. Od tej pory kobiety nie są już „głupsze” od mężczyzn, a "jedynie" w powszechnej opinii słabsze i przez to niezdolne do samodzielnego decydowania o sobie. W owych czasach była to ogromna zmiana, chociaż z pewnością z perspektywy czasu niewiele wnosząca.
Życie kobiet w mieście różniło się nieco od tego na prowincji. Większa świadomość i lepsze wykształcenie mieszczan pozwalały na funkcjonowanie kobiet niemal na równi z mężczyznami. Oczywiście wciąż ograniczeniem było prawo, to jednak w powszechnej świadomości wiele z tych ograniczeń na co dzień nie istniało. W miastach kobiety pracowały, a nawet zarządzały całym rodzinnym majątkiem. W Opolu powszechnie spotkać można było przekupki czy krawcowe mające własne małe zakłady. Jeżeli jednak dany zakład miał należeć do cechu, jego właścicielem (przynajmniej na papierze) musiał być mężczyzna. Mąż miał także prawo ukarać żonę chłostą, pod warunkiem, że zrobi to w domu. Roman Sękowski w książce „Opole II. Mieszkańcy : życie i obyczaje” przytacza proces niejakiego Melchiora Buczka, który skazany został za zakłócanie porządku publicznego, po tym jak bił i dusił swoją żonę na ulicy. Sąd nie kwestionował przemocy, jednak skazał Buczka za to, że zrobił to publicznie a nie w domu.
Nie brakowało w Opolu także spraw pobić, w których sprawczyniami były kobiety. Najczęściej powodem były zatargi sąsiedzkie lub próby oszustw i napady. Jedną z ciekawszych spraw z końca XVII wieku jest oskarżenie o próbę gwałtu. Trzeba przyznać, że w owym czasie takie oskarżenia były ogromną rzadkością, to też sprawą żyło całe miasto. Co prawda sprawa gwałtu została umorzona, ale sam oskarżony trafił do aresztu za groźby i wyzwiska skierowane w stronę sędziego. Kary nie uniknęła także… żona domniemanego sprawcy, która musiała przeprosić za agresywne zachowanie swojego męża.
W historii Oppeln nie brakowało kobiet, które z oddaniem poświęcały się lokalnej społeczności. Julia Friedländer urodzona w 1802 roku, wśród opolan zasłynęła swoim zaangażowaniem na rzecz wsparcia kobiet oraz potrzebujących. Nie zważając na pochodzenie czy wyznanie pokrzywdzonych wspierała finansowo ofiary klęsk żywiołowych, szczególnie tak częstych w naszym mieście, powodzi. Na kartach historii zapisała się także, jako pierwsza Żydówka odznaczona w Cesarstwie Niemieckim Orderem Luizy I Klasy za opiekę nad żołnierzami wracającymi z frontu wojny prusko-francuskiej.
Elisabeth Grabowski, znana wśród ówczesnych mieszkańców naszego miasta, jako "śląska ciocia od bajek" przez całe swoje życie prowadzi aktywnie badania kultury i folkloru naszego regionu. Bardzo dużo podróżuje, odwiedza śląskie wsie i dokumentuje lokalne obrzędy, legendy i wydarzenia. Jako osoba niezwykle pogodna, uśmiechnięta, ciekawa ludzi nigdy nie ma problemu z nawiązaniem kontaktu. Książki Grabowski po dziś dzień są skarbnicą wiedzy i przechowalnią legend, bajek, opowiadań i tradycji, których już nie spotkamy.
W najnowszej historii naszego miasto, postacią o której nie możemy zapomnieć, z pewnością jest siostra Agapina - przełożona sióstr franciszkanek. Urodzona w 1886 roku, w Nowej Wsi Królewskiej, jako Maria Galon, z wykształcenia była pielęgniarką. Po wstąpieniu do zakonu rozpoczęła pracęz chorymi mieszkańcami Oppeln, otaczając ich opieką i wsparciem niezależnie od ich wyznania. Wśród podopiecznych siostry Agapiny byli także Żydzi, którym świadczenie pomocy, po dojściu do władzy NSDAP, narażało na liczne szykany. W trakcie II wojny światowej na terenie zakonu ukrywanych było troje Żydów: Maximiliana Heimanna, oraz Antonie i Saula Wendrinerów.
Kobiety w Opolu, jak i w innych europejskich miastach, miały z pewnością dużo łatwiejsze życie od tych mieszkających na wsiach. Mogły prowadzić własne biznesy, zarządzać majątkiem i przynajmniej próbować decydować o swoim losie. Wiele z nich, dzięki swojemu uporowi i charyzmie, wkraczało do świata zarezerwowanego tylko dla mężczyzn. Niech nie będzie to jednak mylące. Kobiety w XVIII wieku wciąż prawnie zależne były od mężczyzn i w wielu przypadkach całkowicie im podporządkowane.
Tekst: Grzegorz Bogdoł