Jak karano przestępców w dawnym Opolu?


Opolskie sądownictwo na przełomie XVII i XVIII wieku miało swoją specyfikę. Porównując je z podobnymi organizacjami działającymi w sąsiednich dużych miastach, jak np. Wrocławiu jedną rzecz widać bardzo wyraźnie. Opolski sąd niezwykle rzadko sięgał po surowe kary, a w wielu przypadkach wręcz odstępował od jej wymierzenia! Nie oznacza to, że w naszym mieście panowało bezprawie! Kary, jakie mógł wymierzyć sąd można podzielić na te wymierzane fizycznie, w formie aresztu i finansowe.

Chłosta – czyli najbardziej surowa forma kary, jaka mogła spotkać skazanego. Jak już było powiedziane, opolski sąd był niezwykle łagodny w swoich osądach. Na dowód tego niech będzie fakt, że w ciągu blisko 100 lat, na przełomie XVII i XVIII wieku, kara chłosty zasądzona była tylko jeden raz – złodziejowi, który włamał się do dominikańskiego browaru! Równie rzadko co kary cielesne, skazany był zmuszony do opuszczenia miasta. Wypędzenie z miasta mogło w niektórych przypadkach przyjmować nieco ironiczną formę „uroczystości” miejskiej. Na takie wydarzenie spraszani byli miejscy oficjele, a także mieszkańcy. W tym samym czasie do takiego wypędzenia doszło również tylko 1 raz! Lokalna prostytutka, na którą doniosła żona jednego z „klientów” została oskarżona o pobicie i groźby względem żony byłego usługobiorcy i ostatecznie wraz z dzieckiem wypędzona z Opola. Zakaz przebywania w Opolu obejmowały wyłączenie obszar miasta otoczony murami miejskimi, dlatego najczęściej wypędzeni zamieszkiwali na Zaodrzu, które nie podlegało tym obostrzeniom.

Karą, której obawiało się wielu mieszkańców, było wystawienie na widok publiczny w jednym z centralnych punktów miasta. We Wrocławiu był to pręgierz na Rynku, w Opolu były to kuny przymocowane do ściany ratusza. Żelazne łańcuchy posiadały kajdany na ręce oraz szyję. Jeżeli jednak mówimy o najczęściej zasądzanych karach to bezapelacyjnie były to kary finansowe. Takie kary były dla wielu skazanych bardzo dotkliwe, ale istniał pewien paradoks. Opolski sąd niezwykle chętnie skazywał na wysokie kary pieniężne, ale równie chętnie te kary… umarzał lub rozkładał na raty. W przypadku pomówień lub publicznego znieważanie jedyną z możliwych kar były publiczne przeprosiny. Oświadczenie, którego treść była jednakowa, ustalona z góry, należało wygłosić publicznie, a dodatkowo w niektórych przypadkach, opublikować w formie pisemnej.
  
W Opolu znajdowały się osobne więzienia dla kobiet i osobne dla mężczyzn. Dla skazanych za lekkie przewinienia przygotowano cele w opolskim ratuszu. Niestety miejsc było w nim zbyt mało i w miarę potrzeb, kolejnych skazanych umieszczano w aresztach na terenie bram miejskich oraz w siedzibie straży miejskiej. Dla skazanych za cięższe przewinienia miejsce przygotowano w baszcie Wilk – dzisiaj na terenie zakonu sióstr de Notre Dame przy Małym Rynku. Co ciekawe, czas jaki skazany spędzał w więzieniu nie był określony wyrokiem sądu (poza nielicznymi wyrokami). Kara więzienia powiązana była z karą finansową, a wolność zyskiwano w momencie wpłacenia odpowiedniej kwoty określonej w wyroku.

TEKST: Grzegorz Bogdoł
fot.[Brama Odrzańska, w której znajdowały się m.in. pomieszczenia dla skazańców]